Często słyszę, że ktoś szuka kontaktów. Że zbiera kontakty. Że ma dobre kontakty. I nie jestem pod wrażeniem, podobnie jak nie jest pod wrażeniem Pudzian, widząc jak się pocisz na siłowni. Jeśli chcesz mieć dobre kontakty, kup sobie książkę telefoniczną. To nie o nie chodzi w biznesie, a w networkingu w szczególności.

Siedzę sobie właśnie w Costa Coffee przy Świdnickiej we Wrocławiu, gdzie można mnie spotkać zawsze ilekroć jestem w tym mieście. Wtajemniczeni wiedzą dlaczego. Wspominam o tym nie tylko po to, byście mi zazdrościli wychodnego, ani nawet po to, by powiedzieć, że to tutaj powstał tekst o pośle Migalskim, ale przede wszystkim po to by wskazać różnicę między kontaktem a relacją.

Jeśli masz do mnie kontakt, bo go sobie wyguglałeś, a nie jest to szczególnie trudne, to nie znaczy to jeszcze że wiesz dlaczego lubię siedzieć w tej kawiarni. A tym bardziej dlaczego akurat na poziomie -1 pod tylną ścianą. Jeśli zaś mamy głębszą relację, wiesz dobrze o co chodzi i jeśli zadzwonisz w nocy poprosić nagle o pomoc, będę bardziej skłonny Ci pomóc, niż wtedy, gdy powiesz:

Dobry wieczór, przepraszam, że dzwonię o 23:50, ale wyguglałem Pana numer w internecie i chciałem poprosić o podwózkę z Centralnego i nocleg do przyszłego tygodnia.

Podobnie jak znajdziesz mój zgubiony telefon, albo znajdziesz hasło do chmury, na której trzymam swoją bazę kontaktów… niewiele Ci to da. Tak, znajdziesz tam numery do ludzi, o których być może marzyłeś, by z nimi porozmawiać, ale to za mało. Bo jak sobie wyobrażasz telefon do któregoś z najbogatszych Polaków w takiej sytuacji?

Dzień dobry Panie Prezesie. Mam do Pana numer z telefonu Maćka Gnyszki, który znalazłem na ulicy. Mam dla Pana lukratywną propozycję!

Jeżeli masz z kimś relację, albo masz relację z kimś, kto ma relację z tym, z kim chciałbyś ją nawiązać, to kontakt jest sprawą wtórną, techniczną. Natomiast od samego posiadania kontaktu, do wejścia w relację często jest długa droga. Ba! Często by z kontaktu skorzystać i tak trzeba znaleźć kogoś, kto nas wprowadzi.

Dlatego bardziej niż kontaktów, szukaj dobrych relacji i podchodź do networkingu (nie cierpię tego określenia, ale nie ma dobrego polskiego zamiennika) bardziej jak rolnik, niż jak myśliwy.

Pamiętam, jak kiedyś zadzwonił do mnie człowiek z pewnej poznańskiej fundacji i zapytał o możliwość spotkania ws. wsparcia fundraisingowego jej działań. Nie było to możliwe szybko, więc zaproponował, że może podrzuciłbym parę numerów do paru bogatych ludzi, którzy chcieliby ich wesprzeć, to on już zamknie temat… Śmieję z tej rozmowy do dziś. Ludzie to nie bankomaty, a biznes to nie zaliczanie kontaktów.